1 października, teleport i Warsaw Fashion Weekend.
Dłuuugo mnie nie było, wybaczcie
zastoje.
Zmiany na horyzoncie.
Kończy się właśnie pierwszy
października i oficjalnie zaczęłam swoją historię z ISNSem na
Uniwersytecie Warszawskim. To zaskakujące jak postrzeganie różnych
rzeczy zmienia się na przestrzeni lat. Gdybyście zapytali mnie
jeszcze kilka lat temu co myślę o studiowaniu socjologii zapewne
najpierw zaczęłabym się śmiać, a później odburknęła coś w
stylu "nie dzięki, po co marnować 2/3 lata, skoro i bez tego
mogę być bezrobotna", a gdybyście zapytali o dziennikarstwo
odpowiedź brzmiałaby mniej więcej: "dobry dziennikarz i bez
dziennikarstwa da sobie radę". Ach te młodzieńcze wywody na
temat życia, którego jeszcze się nie zna. (Dalej nie znam, ale
jestem bogatsza o kilka lat doświadczeń.) Minęło zaledwie kilka
lat, a ja studiuje Socjologie stosowaną i antropologię społeczną,
a do tego bawię się w dziennikareczkę.
Zdjęcie: własność prywatna |
Dlaczego socjologia? Dlatego, że już
w pracy licencjackiej zamiast wykorzystać badania pedagogiczne (,
czego wymagała ode mnie uczelnia/kierunek) wykorzystałam głównie
socjologiczne. Dlatego, że (łudzę się wciąż!) będę mogła
łączyć przyjemne z pożytecznym, czyli drążyć badania w
zakresie mody na i w ramach zajęć/prac/projektów związanych z
uczelnią. A po co badać zjawisko mody? A m.in. po to, żeby ludzie
przestali kojarzyć modę jedynie z jej wytworem - ubraniami. Ubrania
pełnią wiele ważnych funkcji i zdecydowanie są potrzebnym
elementem, ale to jedynie element całej układanki. Moim celem jest
przede wszystkim udowodnienie, że moda to również zjawisko
socjologiczne. Uła, zabrzmiało jak misja, niech będzie.
***
Czy zauważyliście, że każde
wydarzenie modowe jest 'jedyne'? Ja wiem, że nie warto tworzyć
kopii czegoś już istniejącego, ale nazywanie każdego nowego
przedsięwzięcia 'jedynym' mija się z celem. Powtarzalność jest
nieunikniona, a jeśli organizatorzy korzystają ze sprawdzonych
metod to niepotrzebnie używają tego słowa, które ostatnio mnie
prześladuje. JEDYNE. A może za kampaniami wszystkich tych wydarzeń
stoi jedna agencja? Przyznać się! Przez ostatnie kilka lat
zorganizowaliśmy w naszym kraju kilkanaście Fashion Week`ów,
Fashion Days`ów, Fashion Weekend`ów i innych, najróżniejszych
fashion-wydarzeń. Każde z nich było w czymś jedyne. "Jedyne
takie wydarzenie w Polsce". Czy aby na pewno jedyne? Wydarzenia
typu "fashion days/weekend/week" zapraszają tych samych
projektantów, kopiują bezczelnie swoje loga, a niekiedy nawet
nazwy. Gdzie w tym "jedyność"? Warsaw Fashion Weekend też pisze, że
jest jedyny. No cóż, sprawdzimy.
Cały przyszły weekend spędzę na
podobno nierealnej teleportacji. Skąd - dokąd będę się
teleportowała? Z Ursynowa na Wolę. A dokładniej? Z hali Ursynów
Arena, na której dopingowała będę siatkarzom grającym w ramach
Memoriału Ambroziaka, na Prądzyńskiego 12/14, gdzie będę szukała
"jedyniości" WFW. Z obliczeń bardzo wstępnych wynika, że
podróż pomiędzy tymi dwoma miejscami zajmie mi 59min. Dam rade.
Na jaki pokaz szczególnie czekam w
ramach WFW? Możecie się dziwić lub nie, ale pomimo szwajcarskiej
edycji bardziej interesują mnie polscy projektanci. Nie wiem czy
zdążę na sobotni pokaz Kamili Gawrońskiej - Kasperskiej, a
chciałabym ponownie zobaczyć zaprojektowane przez nią płaszcze,
którymi zachwyciłam się na Elite Model Look. Nie zabraknie mnie na
pewno na pokazie Riny Cossack, Bartosza Malewicza, marek: Mozcau i
Ptaszek.
Brak komentarzy :
Prześlij komentarz