Robert Kupisz SHOW.
Dwa dni temu premierę miała najnowsza
kolekcja Roberta Kupisza. Dzięki współpracy z portalem
QULTQULTURY.pl (tak to mała reklama) miałam przyjemność zobaczyć
ją na żywo. Jednak czy to na prawdą była przyjemność? Mam co do
tego małe wątpliwości.
(Trochę narzekania, jak na Polaka przystało)
CZAS. 04 grudnia był tym dniem, w
którym zaczęłam mocniej odczuwać niską temperaturę i, dzwoniąc do swojej Rodzicielki, 'ogłosiłam zimę'. Chwile
po tym 'ogłoszeniu' jak na ironię zaczął padać śnieg i wiać
silny wiatr. Tego się nie spodziewałam. Nikt chyba się nie
spodziewał. Zima jak zwykle zaskoczyła. Ta aura nie należy do
moich ulubionych dlatego, jeśli akurat nic nie "muszę",
zazwyczaj nie wytykam nosa spod kołdry, koca, albo przynajmniej
ciepłego pomieszczenia. Pokaz transmitowany był on-line dzięki współpracy z T-mobile, więc kolekcję tak czy siak udałoby mi się zobaczyć.
Zdjęcia: Marek Makowski |
MIEJSCE. Koniec świata. Podwarszawskie Szeligi. Widok miliona maleńkich światełek miasta. Wolałabym być tam. Wśród świateł, cywilizacji, ruchu, gwaru, pisków opon, sygnałów karetek, ludzi (no okej, ich akurat nie brakowało, spore grono zebrało się na licznych miejscach siedzących, a i stojący zajmowali każdy centymetr ogromnej hali Transcolor).
INNY CZAS. Czas, którego potrzebuje.
Żeby się oswoić, być może zrozumieć, uświadomić sobie,
dowiedzieć się, odpowiednio nastawić. Do czego? Do Roberta
Kupisza. Od początku mam podzielone zdania. Plusy i minusy, zalety i
wady, przenikają się, mieszają, żadne z nich nie potrafi wyjść
na prowadzenie, żadne nie przeważa. Z jednej strony cenię
autentyczność i chęć ubierania, a nie przebierania, z drugiej
ubolewam nad przewidywalnością, z kolejnej szanuję konsekwencję,
a z jeszcze innej drażni mnie powtarzalność. Wciąż się oswajam. Wiem, że to kwestia czasu. Dlatego nie stawiam się po stronie pochlebcy ani krytyka. Po prostu obserwuję.
IRON by QПШ, czyli Robert Kupisz na
sezon jesień-zima 2104/15.
Szósta w dorobku kolekcja. Po
wcześniejszych powstańczych, cygańskich i sportowych zastanawiałam
się na co tym razem postawi Robert Kupisz. Niestety lakoniczna
informacja "dress code: black" nie niosła ze sobą ani
krzty informacji na temat myśli przewodniej kolekcji. Ta myśl
błysnęła dopiero po wejściu pierwszych modeli i modelek na
wybieg. Inspiracją do stworzenia kolekcji były początki ruchu
Harleyowców, na co wskazywały skórzane spodnie i bojówki,
kurtki-motocyklówki w wersji damskiej i męskiej, ciężkie buty i
często występująca czerń. Czerń, której projektant nie
eksponował we wcześniejszych kolekcjach. Jeśli chodzi o materiały,
w kolekcji przeważały naturalne skóry, jedwab, bawełna i jeans.
To, co zwykle najbardziej zwraca moją
uwagę w pokazach Roberta Kupisza to to, że nie ograniczają się
one jedynie do prezentacji produktów. Oczywiście każdy kij ma dwa
końce i tutaj również możemy mieć do czynienia z różnymi
podejściami do projektowania, prezentowania produktów. Niektórzy
projektanci oddają się bez reszty projektowaniu i wizji samej
kolekcji, inni projektując kolekcję tworzą również wizję jej
prezentacji. Pokazy Kupisza to show, na które składa wiele różnych
elementów. Scenografia, światło, muzyka, choreografia, stylizacja.
Co do ostatniej kwestii, projektant znany jest z mocno
wystylizowanych sylwetek. Momentami ma się wrażenie, że są one
prezentowaniem stylu/ideologii/filozofii projektanta, a nie tylko
samych produktów przez niego produkowanych.
Projektant, jak sam wspomina, chce żeby
jego kolekcje można było łączyć ze sobą bez większych
problemów i tworzyć autorskie zestawienia, dlatego chronicznie
wykorzystuje sprawdzone formy: długie sukienki, swetry, płaszcze
czy t-shirty z nadrukiem. W najnowszej kolekcji IRON proponuje nowy
nadruk z hasłem: „Gotta stand tall and proud”. Przeczuwam sukces
sprzedażowy.
Klimat pokazu podsyciła scenografia -
ogromna instalacja z opon, muzyka -The Doors, Janis Joplin, Deep
Purple i gra świateł. Prawdopodobnie nauczony doświadczeniem
projektant nie pokusił się o wypuszczenie Davidsonów na wybieg,
chociaż sam jego rozmiar mógłby na to wskazywać.
Finał pokazu był jak zwykle swobodny
i pełen energii. Projektant z ogromnym uśmiechem na twarzy, żwawym
krokiem, kilkukrotnie pokonywał wybieg wraz z modelami i modelkami.
Kilka godzin po skończonym pokazie na swoim oficjalnym fanpage`u
poinformował o wakacjach pod palmami, z których zamierza przywieźć
pomysły na kolejne kolekcje. Czyżby Afryka, rytualne tańce i
czarnoskórzy modele i modelki? Nigdy nie wiadomo czym Kupisz nas
może zaskoczyć.
Świetne zdjęcia z pokazu znajdziecie na ELLE.pl.
Świetne zdjęcia z pokazu znajdziecie na ELLE.pl.
Zdjęcia: Marek Makowski |
Zdjęcia: Marek Makowski |
Brak komentarzy :
Prześlij komentarz