7 grudnia 2013

Robert Kupisz SHOW.

Dwa dni temu premierę miała najnowsza kolekcja Roberta Kupisza. Dzięki współpracy z portalem QULTQULTURY.pl (tak to mała reklama) miałam przyjemność zobaczyć ją na żywo. Jednak czy to na prawdą była przyjemność? Mam co do tego małe wątpliwości.

(Trochę narzekania, jak na Polaka przystało)
CZAS. 04 grudnia był tym dniem, w którym zaczęłam mocniej odczuwać niską temperaturę i, dzwoniąc do swojej Rodzicielki, 'ogłosiłam zimę'. Chwile po tym 'ogłoszeniu' jak na ironię zaczął padać śnieg i wiać silny wiatr. Tego się nie spodziewałam. Nikt chyba się nie spodziewał. Zima jak zwykle zaskoczyła. Ta aura nie należy do moich ulubionych dlatego, jeśli akurat nic nie "muszę", zazwyczaj nie wytykam nosa spod kołdry, koca, albo przynajmniej ciepłego pomieszczenia. Pokaz transmitowany był on-line dzięki współpracy z T-mobile, więc kolekcję tak czy siak udałoby mi się zobaczyć.



Zdjęcia:  Marek Makowski


MIEJSCE. Koniec świata. Podwarszawskie Szeligi. Widok miliona maleńkich światełek miasta. Wolałabym być tam. Wśród świateł, cywilizacji, ruchu, gwaru, pisków opon, sygnałów karetek, ludzi (no okej, ich akurat nie brakowało, spore grono zebrało się na licznych miejscach siedzących, a i stojący zajmowali każdy centymetr ogromnej hali Transcolor).

INNY CZAS. Czas, którego potrzebuje. Żeby się oswoić, być może zrozumieć, uświadomić sobie, dowiedzieć się, odpowiednio nastawić. Do czego? Do Roberta Kupisza. Od początku mam podzielone zdania. Plusy i minusy, zalety i wady, przenikają się, mieszają, żadne z nich nie potrafi wyjść na prowadzenie, żadne nie przeważa. Z jednej strony cenię autentyczność i chęć ubierania, a nie przebierania, z drugiej ubolewam nad przewidywalnością, z kolejnej szanuję konsekwencję, a z jeszcze innej drażni mnie powtarzalność. Wciąż się oswajam. Wiem, że to kwestia czasu. Dlatego nie stawiam się po stronie pochlebcy ani krytyka. Po prostu obserwuję.

IRON by QПШ, czyli Robert Kupisz na sezon jesień-zima 2104/15.
Szósta w dorobku kolekcja. Po wcześniejszych powstańczych, cygańskich i sportowych zastanawiałam się na co tym razem postawi Robert Kupisz. Niestety lakoniczna informacja "dress code: black" nie niosła ze sobą ani krzty informacji na temat myśli przewodniej kolekcji. Ta myśl błysnęła dopiero po wejściu pierwszych modeli i modelek na wybieg. Inspiracją do stworzenia kolekcji były początki ruchu Harleyowców, na co wskazywały skórzane spodnie i bojówki, kurtki-motocyklówki w wersji damskiej i męskiej, ciężkie buty i często występująca czerń. Czerń, której projektant nie eksponował we wcześniejszych kolekcjach. Jeśli chodzi o materiały, w kolekcji przeważały naturalne skóry, jedwab, bawełna i jeans.

To, co zwykle najbardziej zwraca moją uwagę w pokazach Roberta Kupisza to to, że nie ograniczają się one jedynie do prezentacji produktów. Oczywiście każdy kij ma dwa końce i tutaj również możemy mieć do czynienia z różnymi podejściami do projektowania, prezentowania produktów. Niektórzy projektanci oddają się bez reszty projektowaniu i wizji samej kolekcji, inni projektując kolekcję tworzą również wizję jej prezentacji. Pokazy Kupisza to show, na które składa wiele różnych elementów. Scenografia, światło, muzyka, choreografia, stylizacja. Co do ostatniej kwestii, projektant znany jest z mocno wystylizowanych sylwetek. Momentami ma się wrażenie, że są one prezentowaniem stylu/ideologii/filozofii projektanta, a nie tylko samych produktów przez niego produkowanych.

Projektant, jak sam wspomina, chce żeby jego kolekcje można było łączyć ze sobą bez większych problemów i tworzyć autorskie zestawienia, dlatego chronicznie wykorzystuje sprawdzone formy: długie sukienki, swetry, płaszcze czy t-shirty z nadrukiem. W najnowszej kolekcji IRON proponuje nowy nadruk z hasłem: „Gotta stand tall and proud”. Przeczuwam sukces sprzedażowy.

Klimat pokazu podsyciła scenografia - ogromna instalacja z opon, muzyka -The Doors, Janis Joplin, Deep Purple i gra świateł. Prawdopodobnie nauczony doświadczeniem projektant nie pokusił się o wypuszczenie Davidsonów na wybieg, chociaż sam jego rozmiar mógłby na to wskazywać.

Finał pokazu był jak zwykle swobodny i pełen energii. Projektant z ogromnym uśmiechem na twarzy, żwawym krokiem, kilkukrotnie pokonywał wybieg wraz z modelami i modelkami. Kilka godzin po skończonym pokazie na swoim oficjalnym fanpage`u poinformował o wakacjach pod palmami, z których zamierza przywieźć pomysły na kolejne kolekcje. Czyżby Afryka, rytualne tańce i czarnoskórzy modele i modelki? Nigdy nie wiadomo czym Kupisz nas może zaskoczyć.

Świetne zdjęcia z pokazu znajdziecie na ELLE.pl. 
    
Zdjęcia: Marek Makowski
Zdjęcia: Marek Makowski

Ania Wawszkiewicz

Moda to coś więcej. Niż ciuchy, looki, wyprzedaże i ałtfity. Moda to przekazy, emocje, system korelacji, język. Słowami walczę o to by o tym pamiętać. Poza tym bywam tu i tam, czytam to i tamto, piszę tu i ówdzie.

Brak komentarzy :

Prześlij komentarz