Mądre porządkowanie.
Każdy z nas czeka na święta. Jest
milion tego powodów. Niektórzy nie mogą się doczekać odpoczynku
po wzmożonej pracy, inni uśmiechają się na wieść o spotkaniu z
rodziną, jeszcze inni nie mogą doczekać międzyświątecznych
spotkań ze znajomymi. Łasuchy czekają na ulubione potrawy, babcie
na łasuchy, dzieci czekają na prezenty, a mamy na dzieci.
Żeby to wszystko mogło zadziałać
rokrocznie organizuje się wielkie przedświąteczne sprzątanie. Nie
pomogą pisemne wnioski z oświadczeniami osób trzecich, żmudne
tłumaczenia, że sprzątało się z zeszłą sobotę, prezentowanie
czystego pokoju, który przeszedłby nawet próbę białej
rękawiczki. Przedświąteczne porządki to konieczność, tradycja.
Wielkie przedświąteczne sprzątanie
to wydarzenie. Tutaj nie chodzi tylko i wyłącznie o sam fakt
sprzątania. To filozofia, którą trzeba dokładnie przemyśleć,
zaplanować, działania, które trzeba podzielić, wykonać. Ktoś
musi umyć porcelanę, a ktoś inny posprzątać piwnicę. I nie ma
znaczenia, że porcelana jest przez cały rok nieużywana, a do
piwnicy już od dawna nikt nie zagląda. Idą święta, więc trzeba
zrobić porządki, to oczywiste. Wiem, że też tak macie, to nie
omija nikogo.
W poszukiwaniu pozytywów
Skoro to konieczność i nie da się
tego w żaden sposób uniknąć (no chyba, że zamierzamy symulować
chorobę, a przy wigilijnym stole doznać cudownego ozdrowienia, co
jest nie fair, więc spodziewać się też radzę wyrzutów
sumienia), zamiast wykonywać wszystkie czynności z wymownym
grymasem na twarzy, spróbujmy znaleźć jakieś plusy całego
zamieszania. Po pierwsze: funkcja integrująca. To nie tak, że przy
sprzątaniu można się tylko kłócić, choć sama wiem, że ciężko
jest słuchać opowieści o ty jak "mogliśmy to zrobić
lepiej/szybciej/sprawniej", o tym kto "ma zawsze rację"
i "wszystko wie lepiej". Sprzątanie, dzięki temu, że
jest działaniem złożonym i często wykorzystuje pracę grupową,
może być pożyteczną formą integracji. Mama na pewno poradzi jak
myć kryształy, a córka podpowie czyścić biżuterię, brat
dosięgnie miejsc dla Ciebie niedosięgalnych, a tata przeniesie co i
gdzie trzeba. Po drugie: przegląd rzeczy niepotrzebnych. To nic, że
te same działania przeprowadzamy średnio co 365 dni, zawsze w
ramach wielkich przedświątecznych porządków znajdą się skarby
wszelkiej maści, rzeczy, o których istnieniu zdążyliśmy
zapomnieć i inne, tym podobne. Nie ma co się rozczulać nad
maskotkami z dzieciństwa, starymi monetami w żółtej, plastikowej
skarbonce, lalkami barbie w pudełku po butach, ubraniami za małymi
(do których schudniemy) i za dużymi (które mogą się jeszcze
kiedyś przydać). Dobry przegląd szafy/strychu/pokoju/domu może
pokazać jak wielkimi zbieraczami jesteśmy i uświadomić nas jak
bardzo nie zdawaliśmy sobie z tego sprawy. Przyzwyczajenia zawsze
można zmienić (uprzedzam, to nie jest łatwe), a zgromadzonymi
produktami możemy podzielić się z najbliższymi lub najbardziej
potrzebującymi.
Co zrobić z "porządkowymi
łupami"?
Ja wiem, że
pierwszym słowem, które przychodzi tu do głowy jest "wyrzucić".
Jeśli rzeczy, z którymi mamy do czynienia są mocno
wyeksploatowane, zużyte, zniszczone to owszem polecam. I żadnych
skrupułów, nie ma co trzymać śmieci w domu. Jednak jeśli mamy do
czynienia z produktami, które są w stanie dobrym, bardzo dobrym,
rzeczami, których chcemy się pozbyć, bo już do nas nie pasują,
nie są w naszym guście, rozmiarze, nie pasują do nowych wnętrz,
koloru ściany czy sufitu, to mamy kilka możliwości. Amerykanie,
najbardziej podatni na współczesny konsumpcjonizm zalewają nas
metodami "pozbywania się" rzeczy. Może wyprzedaże
garażowe nie przyjęły się u nas tak dobrze jak za oceanem, ale
swap party już tak. Wymiana ubrań pomiędzy gronem znajomych oprócz
tego, że przyniesie obopólne korzyści to będzie pozytywnym czasem
spędzonym w doskonałym towarzystwie. A co z rzeczami, które nie
znalazły nowych właścicieli? Wyszukiwarka Google wie najlepiej ile
pytań z tym związanych zadają internauci. Niestety nie chodzi
tutaj tylko i wyłączni o konkretne miejsca, w których na przykład
organizuje się zbiórkę używanej odzieży. Internauci na licznych
forach zadają konkretne pytania "gdzie oddać ubrania i mieć
pewność, że trafiły do osób potrzebujących". Nie rozwódźmy
się po raz kolejny nad tym, że PCKowskie pojemniki na ubrania są
darmowymi dostawami do second handów, szukajmy dobrych rozwiązań.
Gdzie szukać? Najlepiej w najbliższej okolicy, tak żeby nie musieć
wlec za sobą worków z ubraniami i kartonów z rzeczami
najróżniejszymi. Tym sposobem ja, ze swojej sasko-kępskiej
perspektywy najbliżej mam do: Ośrodka Pomocy Społecznej Dzielnicy
Praga Południe ul. Wiatraczna 11, Fundacji Św. Jana
Jerozolimskiego, ul. Królowej Aldony 13 , Fundacji "Pomoc
Kobietom i Dzieciom" (rozwód, przemoc, głód), ul. Wąchocka
4/5. Gdybym szukała podobnych miejsc w rodzinnych Żorach to na myśl
przychodzi mi Miejski Ośrodek Pomocy Społecznej na os. Powstańców
Śląskich, Kościół pw. św Stanisława B i M na osiedlu
Pawlikowskiego.
A jeśli już uda nam się posprzątać,
powymieniać, obdarować kogoś szczęściem, to z poczuciem ulgi
możemy usiąść przy stole wigilijnym i po cichu świętować
własny sukces. Spróbujmy też nie myśleć o tym, że historia
kołem się toczy i za rok znowu czeka nas podobne doświadczenie.
WESOŁYCH ŚWIĄT!
Brak komentarzy :
Prześlij komentarz