22 grudnia 2013

Mądre porządkowanie.

Każdy z nas czeka na święta. Jest milion tego powodów. Niektórzy nie mogą się doczekać odpoczynku po wzmożonej pracy, inni uśmiechają się na wieść o spotkaniu z rodziną, jeszcze inni nie mogą doczekać międzyświątecznych spotkań ze znajomymi. Łasuchy czekają na ulubione potrawy, babcie na łasuchy, dzieci czekają na prezenty, a mamy na dzieci.


Żeby to wszystko mogło zadziałać rokrocznie organizuje się wielkie przedświąteczne sprzątanie. Nie pomogą pisemne wnioski z oświadczeniami osób trzecich, żmudne tłumaczenia, że sprzątało się z zeszłą sobotę, prezentowanie czystego pokoju, który przeszedłby nawet próbę białej rękawiczki. Przedświąteczne porządki to konieczność, tradycja.

Wielkie przedświąteczne sprzątanie to wydarzenie. Tutaj nie chodzi tylko i wyłącznie o sam fakt sprzątania. To filozofia, którą trzeba dokładnie przemyśleć, zaplanować, działania, które trzeba podzielić, wykonać. Ktoś musi umyć porcelanę, a ktoś inny posprzątać piwnicę. I nie ma znaczenia, że porcelana jest przez cały rok nieużywana, a do piwnicy już od dawna nikt nie zagląda. Idą święta, więc trzeba zrobić porządki, to oczywiste. Wiem, że też tak macie, to nie omija nikogo.






W poszukiwaniu pozytywów
Skoro to konieczność i nie da się tego w żaden sposób uniknąć (no chyba, że zamierzamy symulować chorobę, a przy wigilijnym stole doznać cudownego ozdrowienia, co jest nie fair, więc spodziewać się też radzę wyrzutów sumienia), zamiast wykonywać wszystkie czynności z wymownym grymasem na twarzy, spróbujmy znaleźć jakieś plusy całego zamieszania. Po pierwsze: funkcja integrująca. To nie tak, że przy sprzątaniu można się tylko kłócić, choć sama wiem, że ciężko jest słuchać opowieści o ty jak "mogliśmy to zrobić lepiej/szybciej/sprawniej", o tym kto "ma zawsze rację" i "wszystko wie lepiej". Sprzątanie, dzięki temu, że jest działaniem złożonym i często wykorzystuje pracę grupową, może być pożyteczną formą integracji. Mama na pewno poradzi jak myć kryształy, a córka podpowie czyścić biżuterię, brat dosięgnie miejsc dla Ciebie niedosięgalnych, a tata przeniesie co i gdzie trzeba. Po drugie: przegląd rzeczy niepotrzebnych. To nic, że te same działania przeprowadzamy średnio co 365 dni, zawsze w ramach wielkich przedświątecznych porządków znajdą się skarby wszelkiej maści, rzeczy, o których istnieniu zdążyliśmy zapomnieć i inne, tym podobne. Nie ma co się rozczulać nad maskotkami z dzieciństwa, starymi monetami w żółtej, plastikowej skarbonce, lalkami barbie w pudełku po butach, ubraniami za małymi (do których schudniemy) i za dużymi (które mogą się jeszcze kiedyś przydać). Dobry przegląd szafy/strychu/pokoju/domu może pokazać jak wielkimi zbieraczami jesteśmy i uświadomić nas jak bardzo nie zdawaliśmy sobie z tego sprawy. Przyzwyczajenia zawsze można zmienić (uprzedzam, to nie jest łatwe), a zgromadzonymi produktami możemy podzielić się z najbliższymi lub najbardziej potrzebującymi.

Co zrobić z "porządkowymi łupami"?
Ja wiem, że pierwszym słowem, które przychodzi tu do głowy jest "wyrzucić". Jeśli rzeczy, z którymi mamy do czynienia są mocno wyeksploatowane, zużyte, zniszczone to owszem polecam. I żadnych skrupułów, nie ma co trzymać śmieci w domu. Jednak jeśli mamy do czynienia z produktami, które są w stanie dobrym, bardzo dobrym, rzeczami, których chcemy się pozbyć, bo już do nas nie pasują, nie są w naszym guście, rozmiarze, nie pasują do nowych wnętrz, koloru ściany czy sufitu, to mamy kilka możliwości. Amerykanie, najbardziej podatni na współczesny konsumpcjonizm zalewają nas metodami "pozbywania się" rzeczy. Może wyprzedaże garażowe nie przyjęły się u nas tak dobrze jak za oceanem, ale swap party już tak. Wymiana ubrań pomiędzy gronem znajomych oprócz tego, że przyniesie obopólne korzyści to będzie pozytywnym czasem spędzonym w doskonałym towarzystwie. A co z rzeczami, które nie znalazły nowych właścicieli? Wyszukiwarka Google wie najlepiej ile pytań z tym związanych zadają internauci. Niestety nie chodzi tutaj tylko i wyłączni o konkretne miejsca, w których na przykład organizuje się zbiórkę używanej odzieży. Internauci na licznych forach zadają konkretne pytania "gdzie oddać ubrania i mieć pewność, że trafiły do osób potrzebujących". Nie rozwódźmy się po raz kolejny nad tym, że PCKowskie pojemniki na ubrania są darmowymi dostawami do second handów, szukajmy dobrych rozwiązań. Gdzie szukać? Najlepiej w najbliższej okolicy, tak żeby nie musieć wlec za sobą worków z ubraniami i kartonów z rzeczami najróżniejszymi. Tym sposobem ja, ze swojej sasko-kępskiej perspektywy najbliżej mam do: Ośrodka Pomocy Społecznej Dzielnicy Praga Południe ul. Wiatraczna 11, Fundacji Św. Jana Jerozolimskiego, ul. Królowej Aldony 13 , Fundacji "Pomoc Kobietom i Dzieciom" (rozwód, przemoc, głód), ul. Wąchocka 4/5. Gdybym szukała podobnych miejsc w rodzinnych Żorach to na myśl przychodzi mi Miejski Ośrodek Pomocy Społecznej na os. Powstańców Śląskich, Kościół pw. św Stanisława B i M na osiedlu Pawlikowskiego.

A jeśli już uda nam się posprzątać, powymieniać, obdarować kogoś szczęściem, to z poczuciem ulgi możemy usiąść przy stole wigilijnym i po cichu świętować własny sukces. Spróbujmy też nie myśleć o tym, że historia kołem się toczy i za rok znowu czeka nas podobne doświadczenie.







WESOŁYCH ŚWIĄT!

Ania Wawszkiewicz

Moda to coś więcej. Niż ciuchy, looki, wyprzedaże i ałtfity. Moda to przekazy, emocje, system korelacji, język. Słowami walczę o to by o tym pamiętać. Poza tym bywam tu i tam, czytam to i tamto, piszę tu i ówdzie.

Brak komentarzy :

Prześlij komentarz