Cierpię w imię piękna
Ten zacytowany kawałek komentarza
zamieszczonego na popularnym portalu społecznościowym tknął mnie
do napisania tego tekstu. Ten zacytowany kawałek komentarza, który
jednocześnie pełni rolę tytułu i 'myśli przewodniej', został
zamieszczony na profilu redaktora Kujawy pod zdjęciem łupu
wyprzedażowego jakim były drewniane i metalowe bransoletki
szwedzkiej marki COS.
12 centymetrów, 8 godzin, 14 dni.
Zaczynam od prywaty, bo ona najbardziej boli ...fizycznie. To było ponad 1000 dni temu, około 100 dni przed maturą. Która licealistka nie chciała wyglądać w ten dzień pięknie? Pokażcie mi, bo nie kojarzę. Nie kupiłam sukienki w odcieniach tęczy, ani innego 'weselnego cuda'. Nie założyłam sukienki księżniczki, ani balowej sukni do ziemi. Ze względu na to, że nie znalazłam wymarzonego modelu postanowiłam kupić klasyczną małą czarną i urozmaić ją dodatkami. Czerwień paznokci i szminki,a do tego srebrne platformy wydawały się strzałem w 10tkę. Wybaczcie ale chyba nie dorastam szafiarkom do pięt, bo średnio wychodzi mi opisywanie swoich look`ów, na szczęście doszliśmy już do sedna. Sednem są buty, które piękne były wyglądem, niestety katorgą jeśli chodzi o funkcjonalność. Jak to na studniówkę przystało przetańczyłam całą noc, w przeliczeniu jakieś osiem godzin. Ze względu na swoją filigranowość moje buty nie wylądowały pod stołem po zatańczeniu poloneza, tak jak stało się to z butami 80% koleżanek na sali. Niektóre z nich w maluczkiej torebce zmieściły miękkie balerinki, inne miały na zmianę, równie urocze, ale wygodniejsze odpowiedniki, jeszcze inne postanowiły świecić gołą stopą, ale nie ja. Ja postanowiłam, że wytrzymam. I wytrzymałam. Tyle, że następne 14dni odchorowywałam stopy, które były styrane tak, że nie mogłam postawić ich na ziemi. Dał znak niesamowity ból spowodowany złym wyprofilowaniem, blazy spowodowane brakiem żelowych podkładek, skurcze łydek i śródstopia. Ale przecież wyglądałam pięknie. Ale przecież wszyscy chwalili. Ale przecież to było dawno temu, ze względu na to na obronę pracy licencjackiej, zafundowałam sobie 13cm cierpienia, ale za to jakiego pięknego!
'wejdę w eSkę!'
Rozmiar ma znaczenie. Jak
najmniejszy gwoli ścisłości. Trend sylwetki modelki, rozmiaru zero
i innych tego typu zrobił podatnym pranie mózgu. Na przykładzie
bloggerek na swój sposób opowiadają o tym chłopcy z
AbstrachujeTV. Filmik zawładnął Internetem jakiś czas temu. Mnie
od początku w pamięci zostało hasło 'wejdę w eSkę” To takie
polskie – pomyślałam. Po co się tak katować? W imię piękna z
pewnością! Wylewa się tu i ówdzie, a tu coś się lekko popruło,
zamek nie zapina się do końca. Co z tego, skóro jednocześnie
można być seksi i trendy (jak Sojusz Lewicz Demokratycznej po
ostatnim kongresie).
kilkadziesiąt minut cierpienia.
Modelki na wybiegach zazwyczaj
lansują najnowsze trendy, pokazują świeże pomysły i ich
realizacje. Projekty są dopracowane do ostatniej nitki, albo z
założenia takie powinny być. Zrealizowane są przymiarki i
ostatnie dopasowania do konkretnych sylwetek. DLACZEGO więc, ja się
pytam, modelki wychodzą w za dużych/za małych butach? Buty to
część stylizacji, nawet jeśli nie są najważniejszym elementem
kolekcji, powinny być przynajmniej dobrym tłem. Jednak ciągle
jeszcze zdarza się widok za dużych butów, w których modelki
chodzą jak na szczudłach, bo po prostu inaczej się nie da, a za
małe buty, w których modelkom wystają palce lub pięta poza kontur
też raczej nie stanowią dobrego dodatku. To nie ma znaczenia w
perspektywie podpisanego przez nie kontraktu. Chodzenie po wybiegu to
ich praca. Są świadome różnych niedogodności jakie mogą je
spotkać. W imię piękna oczywiście.
uhuha nasza zima zła.
To zdarza się chronicznie w czasie
zimowych eventów modowych. Czy to pokazy kolekcji czy inne związane
z branżą. Zazwyczaj celebryci, chociaż nie tylko. 30 minut
spóźnienia, co tam, poczekają. Oto jest. Podjeżdża pod miejsce
wydarzenia luksusowym mercedesem z szoferem lub po prostu taksówką.
Wysiada w swoich buciczkach na lato. Sandałki w lutym? Zamszowe
szpilki, w których trzeba pokonać zaspę? W imię piękna proszę
Państwa, w imię piękna.
Gniecie się? Nie będę siadać.
Jest sztywne? Będę manekinem.
Nie potrafię chodzić w tych
butach? Będę stać.
Na zakończenie dodam jeszcze, że
uczestnik ostatniej edycji Fashion Philosophi Fashion Week w Łodzi,
z turbanem na głowie z pewnością też cierpiał w imię piękna.
bamart.blog.pl |
Brak komentarzy :
Prześlij komentarz