8 grudnia 2014

ZIEŃ, Jemioł, Kupisz. Czym zaskoczyli tym razem?

Trochę milczę, bo szykuję dla Was coś specjalnego, ale po tak gorącym okresie nie mogłam zostawić Was bez tekstu. W ostatnim tygodniu (no, może dwóch) pokazy zorganizowali projektanci z dużymi nazwiskami. Co to znaczy? To znaczy Ci, którzy w polskiej modzie mają już coś do powiedzenia. To znaczy Ci, którzy kojarzeni są z pewnym stylem, od których wymagamy więcej i którym poprzeczkę zazwyczaj stawiamy wysoko. Czy mają duszę sportowców i postarali się o to by pobić swoje rekordy?



Powrót króla czerwonych dywanów
Jego ostatni pokaz przyćmiły komentarze dotyczące lokalizacji. Trudno się dziwić, kiedy pokaz organizuje się w kościele. Nie wracajmy do tego. A jeśli bardzo chcemy wrócić, to zwróćmy uwagę na sylwetki. Poprzedni pokaz był ważny dla marki ZIEŃ. Przepowiadał zmianę, pokazywał nowe otwarcie. Po nim projektant zamilkł na rok. Ominął prezentację kolekcji na aktualny sezon by powrócić ze dwojoną siłą i w przestrzeniach Centrum Sztuki Współczesnej pokazać sylwetki na wiosnę-lato 2015. „ICONS” prezentuje wszystko dobre co kojarzy się z sylwetką projektanta. Czyste formy podkreślające kobiecą sylwetkę, suknie i sukienki w eleganckim stylu przełamane ogromnymi paskami w linii talii. Były suknie na czerwony dywan, ale też krótkie sukienki i kombinezony. Ogromne dekolty (sięgające niekiedy prawie pępka) wypełniała przepiękna biżuteria poznańskiej marki ALE. Układ sali pokazowej i oklaskiwanie sylwetek w trakcie pokazu przywróciły w mojej głowie wyobrażenia o pokazach z początku wieku. Muzycznie trochę hity-satelity, dobrze zgrane „pomieszanie z poplątaniem”. Za to w finale projektant po raz kolejny postanowił zaskoczyć. Zaprosił do współpracy Kasię Kowalską, która zaśpiewała na żywo. I choć może stylizacja wokalistki nie była do końca trafiona, to muza projektanta i inne gwiazdy, które przybyły na pokaz w projektach z metką ZIEŃ prezentowały się wzorowo.

Luz, blues i pozytywne powroty
Jemioł pokazał kawał dobrego basicu w kolekcji premium. Od finału pokazu na deskach Teatru Narodowego zachodzę w głowę czy to dobrze czy źle. Może jednak pytanie jest za płytkie i nie ma potrzeby odpowiadania na nie? Jest za to potrzeba oklasków na stojąco za zaproszenie supermodelek z lat. 90. Udowodnienie tym samym, że moda z metką „Łukasz Jemioł” nie ma ograniczeń, że jest dla każdego. Na wybiegu królował styl boho, czyli luz, blues i szalone kapelusze (HatHat). Kolekcja zdecydowanie do noszenia.


Opera tylko w głośnikach
Robert Kupisz zapraszając gości na pokaz „Opera” zaznaczył, że dress code to glamour. Zlepek tych dwóch pewników pokierował mnie w stronę 50`s glamu, który obecny był na zagranicznych wybiegach w jesienno-zimowym sezonie. Nic jednak bardziej mylnego. Kupisz po raz kolejny wykorzystał ogromne przestrzenie SOHO Factory po to aby pokazać kolekcję... w swoim stylu. Suwaki, puchówki, oversize. Tak, to wszystko już było. I tylko muzyka zaskoczyła wszystkich, bo nikt chyba nie spodziewał się „Bolero” Ravela? Projektant na przekór wszystkiemu (w polskiej modzie mamy inny kalendarz niż za naszymi granicami, jednak wszyscy starają się go trzymać) projektant pokazał kolekcję na sezon jesień-zima 2015. Męskie sylwetki uratowały tę kolekcję. Tak ubranych mężczyzn miło byłoby oglądać na polskich ulicach.

Ania Wawszkiewicz

Moda to coś więcej. Niż ciuchy, looki, wyprzedaże i ałtfity. Moda to przekazy, emocje, system korelacji, język. Słowami walczę o to by o tym pamiętać. Poza tym bywam tu i tam, czytam to i tamto, piszę tu i ówdzie.

Brak komentarzy :

Prześlij komentarz