Michał Piróg. Premiera książki "Chcę żyć". [WYWIAD]
15.04.2014, kino Atlanthic. Duża sala
wypełniona po brzegi. Ekran, na którym pojawiają się zdjęcia z
czyjegoś albumu rodzinnego. Nie ma popcornu ani coli, a ludzie na
widowni zamiast tego w rękach trzymają egzemplarz książki „Chcę
żyć”, niekiedy nie jeden. Wieczór premiery. Jest Michał Piróg
i Iza Bartosz – sprawcy tego całego „zamieszania”, obok nich
Paweł Królikowski, który postanowił przytoczyć kilka fragmentów,
taka przystawka przed daniem głównym i Artur Wolski – gospodarz
spotkania, ciekawski żartowniś z bujnym życiorysem.
Wolski pyta o początek książki.
Sytuacja dzieje się w Mediolanie. Michela Muratori, w trakcie
nietypowego, spontanicznego spotkania mówi Michałowi „musisz
przestać walczyć”, to jest dla niego ważny moment w życiu,
przełomowy. To jest zarazem początek tej opowieści. To działo się
prawie 5 lat temu, tymczasem w niedawnym wywiadzie dla pewnego
tygodnika Michał znów nazywa się „bojownikiem”.
O co walczysz?
„Walczę o to żeby nie pozwolić ludziom odbierać możliwości bycia szczęśliwym. Ja sobie nie pozwalam odbierać mojej, ale wiem, że wielu ludzi boi się o to zawalczyć, boi się powiedzieć „nie, nie pozwalam Ci”. Chciałbym żeby było więcej takich osób. Ich już jest dużo, tych, które walczą o prawa mniejszości, ale chciałbym… żeby było ich jeszcze więcej.”
Szczerze mówiąc myślałam, że powie
coś o miłości, szczęściu czy zwycięstwie, a on tutaj
filozofuje. Faktem jest jednak to, że w książce własnym
przykładem pokazuje, że się da, że trzeba, że warto. Walczyć o
swoje szczęście, swój sukces, a także szczęście i wolność
innych. Pomimo wielu nieprzyjemności i nieprzychylności losu. W
książce krok po kroku, trzymając nas za rękę, prowadzi po swojej
drodze do szczęścia. Po pierwszych latach życia, po poszukiwaniu
własnego „ja”, po walce o prawa przyjaciół, po zamiłowaniu do
teatru, a później zachłyśnięciu się teatrem tańca. Raz po raz
zabiera nas na kolejną premierę w swoim Kieleckim Teatrze Tańca,
Teatrze Cogitatur w Katowicach, Scena Tańca Współczesnego w
Krakowie itd. W książce jest mnóstwo przykładów pozytywnych
skutków szaleństw Michała. „On już taki jest” – mówią
znajomi i to zdecydowanie nie jest obraza. Jednym z szaleństw z
pewnością była realizacja własnej kolekcji ubrań i jej
prezentacja w Gdańsku.
Pamiętasz, że to się w ogóle
wydarzyło?
„Tak wydarzyło się. W Gdańsku był pokaz zamknięty, później jeszcze raz w Warszawie, ale u mnie już czasem tak jest, że jak już coś sobie wymyślę, na coś wpadnę, to ja to robię …do końca. No i tutaj moment pokazu był tak jakby zakończeniem.”
W książce jego menadżerka (p. Joanna
Damięcka) wspomina, że niekiedy ma słomiany zapał, ale ja mam
cichą nadzieje, że jeszcze do tego wróci.
Wrócisz?
„Nigdy nie mów nigdy. To nie jest wykluczone. Faktycznie zaprojektowanie tamtej, ale też zapewne każdej innej, kolekcji to jest bardzo wyczerpująca praca i ja się do niej nie do końca przekonałem, ona mnie aż tak bardzo nie fascynuje. Do pewnego momentu tworzenia: projekt, kroje, wszystko było super, a potem przyszły jak dla mnie bardzo nużące działania typu: jaki ścieg, czy na pewno te guziki, czy pętelka czy owlekane…”
Można mieć od tego ludzi.
„No tak, ale ja wszystko chciałem robić sam i ostatnie 2 miesiące pracy mi się kompletnie nie podobały, to już nie było wyzwanie…”
Niby Michał, a taka Zosia-samosia.
Ciekawa jestem gdzie on skrywa tą kopalnię, z której wydobywa całe
zapasy energii i siłę samozaparcia. Artur Wolski na spotkaniu
wspomina dobre relację z przyjaciółkami, bo Piróg zawsze ma obok
siebie wspaniałe kobiety. One, rzecz jasna, o przyjacielu mówią w
samych superlatywach. Najczęściej wspominają, że jest „męski”.
No więc pytam.
Czego się boisz?
„Czego się boję? Ja się boję, że przyjdą takie czasy, takie dni, że za niezrozumienie będziemy się krzywdzić fizycznie. Tak już kiedyś było w historii, a jak wiemy historia lubi się powtarzać. Mam nadzieję, że nie w tej kwestii. Boję się, że pewnego dnia wyjdziemy na ulicę i tylko dlatego, że ktoś jest mniejszością, albo inaczej wygląda, albo ma inne poglądy zaczniemy używać wobec niego przemocy fizycznej”
Filozof-Piróg. Ale jak się z nim nie
zgodzić? To przerażająca wizja i oby nigdy w przyszłości się
nie urzeczywistniła. Faktem jest, że Michał z tancerza,
instruktora, choreografa i reżysera, zamienił się w jurora,
prowadzącego, bywalca. I choć na początku wzbraniał się od tego,
teraz wsiąknął w show biznes jak woda w gąbkę.
W show biznesie wolisz być kokainą
czy dżumą?
„Haha, biorąc pod uwagę jakie są prawa show biznesu – wolę być kokainą. Aczkolwiek to nie musi być kokaina, to może być zwykła herbata, którą się lubi.”
Edward Miszczak, dyrektor programowy
TVN, w jednym z ostatnich akapitów książki wspomina, że widzi Cię
w „bardziej poważnej produkcji”. Jakieś szczegóły?
„W momencie pisania książki to jeszcze była tajemnica, teraz szczegóły są już zdradzone. TVN faktycznie dał mi możliwość rozpoczęcia pracy nad filmami dokumentalnymi”
Genialne. To będzie kolejne wyzwanie.
Więc, tak na sam koniec, czego Ci życzyć?
„Tego żebym był uśmiechnięty przynajmniej przez większość czasu swojego życia, tak jak dzisiaj.”
On wtedy rzeczywiście cały wieczór
zapełnił pozytywną energią, uśmiechem. Wcale nie miałam mu za
złe, że podczas korzystania z nadmiaru energii czas leciał tak
szybko, że przywitał mnie poranek. Dziękuję za uśmiech i
rozmowę. Ja już przeczytałam, a Ty?
Brak komentarzy :
Prześlij komentarz