6 kwietnia 2014

Kalosze + Glany = ?

„Auchan sprzedaje glanokalosze. Co powiesz o tym z perspektywy teorii mody?” - czytam w SMSie kilka dni temu, i, choć fizycznie nie jestem w stanie, to już widzę ten ironiczny uśmiech A. Ona zawsze pisze krótko, ale konkretnie. Ona zawsze potrafi wbić szpilkę w środek mrowiska.


Glanokalosze zauważyłam już jakiś rok temu w sklepie z chińskim obuwiem. Dumnie prezentowane na wystawie sklepowej, przezroczyste dziwactwa z neonową podeszwą i sznurówkami. Słowotworząc, wymyśliłam nazwę, a teraz francuski koncern Auchan promuje ją w swoich gazetkach reklamowych. SMS od A. przywołał w moich myślach te koszmarki sprzed roku.

Skoro o modzie mogą mówić wszyscy (i o zgrozo, robią to), to ja dzisiaj spojrzę na to ze strony marketingowej. Dla mnie to totalny bubel na rynku polskim. W tych butach może i dobrze wyglądają szalone Japonki, ale na pewno nie zachowawcze Polki. Ten but nie ma konkretnej grupy odbiorców, co oznacza, że jest dla nikogo. Potencjalna właścicielka kupuje go, bo ją śmieszy, bawi, intryguje, ale tak naprawdę on nie mówi nic o człowieku, który go nosi. Może oprócz tego, że lubi kicz, jest super odważny bądź infantylny. Ale przecież rzeczy to znaki/komunikaty, natomiast całe ubranie to język, którym staramy się porozumieć z innymi. Zapytałam A. jak myśli „jakim językiem posługuje się osoba nosząca takie cuda?” - „obcym” odpisała.

W jakich okolicznościach mogłabym ubrać coś takiego? Tylko dlatego, że lubię teoretyzować mogę się nad tym zastanowić, ponieważ odpowiedź jest prosta - w żadnych. Na deszcz? Sznurowane, pewnie będą przeciekały. Na festiwal? Już widzę te przezroczyste buciki upaprane w błocie. W zimie? Zamarznę. W lecie? Uprażę się. Na uczelnię? Umrę ze wstydu. Do pracy? Nie ten dress code. Czy istnieje jakakolwiek okoliczność sprzyjająca? Tak. Do piwnicy po choinkę mogłabym w ich zejść, wtedy nikt mnie nie widzi, sytuacja trwa kilka minut i od razu mogę schować je w najciemniejszy zakątek mieszkanka, tak, żeby zapomnieć o tym, że istniały.

Szczerze? Widzę w tych butach pewne szaleństwo. Gdybym zobaczyła je w jakiejś dobrej stylizacji (nie mówię tylko o japońskich dziewczynkach, które wyglądałyby w nich obłędnie) myślę, że mogłabym się zachwycić. Osobiście jeszcze nawet nie przyzwyczaiłam do nich wzroku i za każdym razem wprawiają mnie w stan zaskoczenia.

A Wam? Co wyszło z tytułowego działania?

* Oferta nie zawiera skarpetek? Ale jak to?

Ania Wawszkiewicz

Moda to coś więcej. Niż ciuchy, looki, wyprzedaże i ałtfity. Moda to przekazy, emocje, system korelacji, język. Słowami walczę o to by o tym pamiętać. Poza tym bywam tu i tam, czytam to i tamto, piszę tu i ówdzie.

4 komentarze :

  1. Ja dzisiaj je oglądałam, dotykałam, stwierdzam, że istnieją. Ale ubrać? No-way, nawet moje bezguście ma granice ;-) (Anka)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja je widzę w takim wydaniu: http://mstylefahion.nazwa.pl//MStyleFashion/shoes/kalosze/Gonzo/martensy/Pink/10.jpg z małą białą, ale to zestaw dla dziewczynki do lat 7. Natomiast jeśli ktoś chce być smerfem to też można.

    OdpowiedzUsuń
  3. A mnie sie podobaja <3
    :3 Tylko niech nikt ich nie ubiera z dziurami w skarpetkach takze uwazac :>

    OdpowiedzUsuń
  4. Trafiłam na ten post przypadkiem... noszę te buty ! WOW i nadają się do czegoś ! I mam je we wzór w kwiatki ! KTÓRY NIE PRZEŚWITUJE ! Noszę je na jazde konną , do schroniska dla zwierząt , na spacer po łąkach.. świetnie się nadają do wszystkiego .. SĄ WYTRZYMAŁE I BARDZO WYGODNE ... nie przeciekają ... jestem typem "metalowca" noszę je do szarych jeansów i czarnych t-shirtów ! Moim przyjacielom "metalowcom" bardzo się podobają i się sami mnie pytali gdzie kupiłam bo też takie chcą ! A buty nie są tylko przezroczyste.. mają jeszcze inne wzory ..

    OdpowiedzUsuń