5 października 2015

Wielki dzień młodej polskiej mody – Złota Nitka 2015

Złota Nitka to tak naprawdę ogromne drzwi, którymi niektórzy projektanci wchodzą w świat polskiej mody. W przeszłości przekroczyli je Agata Wojtkiewicz, Maria Wiatrowska, Ilona Majer, Rafał Michalak, duet paprocki&brzozowski (aktualnie członkowie jury konkursu), a także Monika Onoszko, Łukasz Jemioł, Maciej Zień. Złota Nitka to też trampolina, która pozwala podskoczyć na wyższy poziom. Konkurs wrócił do harmonogramu łódzkich wydarzeń związanych z modą, po rocznej przerwie. Oczekiwania były duże, ponieważ cieszył się poważaniem i dobrą opinią w branży. Z sentymentem wspominają go wszyscy wymienieni wyżej projektanci.


Poprzeczkę, która postawiona została wysoko, udało się pokonać praktycznie we wszystkich aspektach organizacji. Przede wszystkim poziom finalistów był wysoki, wydarzenie było niezmiernie przyjemną ucztą dla oka (o projektantach jednak później). Miejsce wydarzenia - rynek łódzkiej Manufaktury stanowił świetne tło dla wydarzeń piątkowej nocy. Wydarzenie było transmitowane na ogromnym telebimie za namiotem, więc spragnieni młodej, polskiej mody mogli współuczestniczyć w wydarzeniu, bez specjalnego zaproszenia. Dla chcącego nic trudnego. Brak opóźnienia (nieco ponad kwadrans to nie opóźnienie), sprawna organizacja, skoordynowana gra muzyki i świateł, nienaganne nagłośnienie. Wszystko to złożyło się na same pozytywne opinie, które udało mi się usłyszeć w rozmowach przy kieliszku wina, po skończonym pokazie.

2 października 2015 był wielkim dniem młodej polskiej mody ze względu na powrót Złotej Nitki, ale był też wielkim dniem młodych polskich projektantów. 11 finalistów pokazało swoje kolekcje i wystartowało w wyścigu po zwycięstwo i tytuł. Na wybiegu pojawili się kolejno:

ZUZANNA KWAPISZ „LAG”
Tegoroczna absolwentka Międzynarodowej Szkoły Kostiumografii i Projektowania Ubioru ze swoją kolekcją dyplomową. Już wcześniej miałam okazję widzieć kolekcję, więc wiedziałam czego się spodziewać. Kolekcja na dyplomach MSKPU i 10-leciu szkoły zdobyła najwięcej wyróżnień. Projektantka pokazała propozycje dla kobiet i mężczyzn. Wykorzystała charakterystyczny print na szarym materiale, który przewijał się w różnych elementach ubioru. Uwagę zwracały też niefunkcyjne zakładki, które dodały ubraniom dynamiki i efekt trójwymiarowości.
  
fot. Łukasz Szeląg

KATARZYNA ROMAŃSKA „ASIA”
Projektantka pokazała kolekcję, którą znałam już z ostatniej edycji polskiego tygodnia mody. W zaprezentowanych na konkursie sylwetkach zobaczyliśmy dwie nowości – płaszcze idealne na zbliżający się jesienno-zimowy sezon. Romańska po inspiracje sięgnęła do folkloru. I choć polskich wzorców mamy całkiem duże, ona zwróciła się w stronę strojów ludowych republiki Jakuckiej. Poza tym zabawiła się warstwami, które stworzyły nowe odsłony znanych, klasycznych form, m.in. płaszczy, sukienek, kombinezonów. Te ostatnie od dwóch sezonów podbijają zagraniczne wybiegi oraz światowe i rodzimy sklepy sieciowe. Projektantka pokazała swój sposób na kombinezon i choć większą część kolekcji można uznać za konceptualną, ta propozycja jest zdecydowanie do noszenia.
  
fot. Łukasz Szeląg

ALEKSANDRA JENDRYKA „BUBBLE”
Patrząc na kolekcję kolejnej finalistki pomyślałam o potwierdzającym się właśnie stereotypie artysty. Takiego, który buja w obłokach, marnuje minuty, godziny, dni, poszukując inspiracji. Dziecięcym (i nie tylko) rozwiązaniem na przełamanie nudy jest ...przebijanie folii bąbelkowej. Odstresowuje, rozluźnia, wypełnia czas, zajmuje ręce i jak widać może stać się również inspiracją do stworzenia kolekcji ubrań i dodatków. Studentka ostatniego roku studiów magisterskich Wyższej Szkoły Sztuki i Projektowania w Łodzi sprawnie bawi się materiałem i stara się każdy wykorzystany w kolekcji skrawek przetworzyć i dodać do niego część siebie. Kolekcja Jendryki jest efektem zabawy, eksperymentu. Projektantka dla dopełnienia całości wybrała nieoczywiste obuwie – glanokalosze. Kolekcja wyglądałaby dobrze z klasycznymi szpilkami, albo jazzówkami, więc wybór przezroczystych kaloszy, a co za tym idzie widok parzących się stóp modelek nie był najlepszym rozwiązaniem. No chyba, że wykorzystane materiały są wodoodporne?

fot. Łukasz Szeląg

ANNA TRONOWSKA „PARTYTURA SPOJRZEŃ”
Pierwsza wyróżniona finalistka, absolwentka Akademii Sztuk Pięknych w Krakowie oraz Szkoły Artystycznego Projektowania Ubioru w Krakowie przykuła wzrok widzów kolorami. Na uwagę zasługują również wykorzystane materiały i ich połączenia Dzianiny, wełna, gruba pianka, oraz ich dopełnienie, czyli sportowe sneanersy, harcerskie getry, kolorowe gogle. Kolekcja pełna pozytywnej energii. Projektantka zainspirowana cyklem “Hourlope” Jeana Dubuffeta, wykorzystała mocno graficzne wzory, autorskie nadruki i hatfy. To jedna z tych kolekcji, którą z przyjemnością się ogląda i z pewnością nosi.
  
fot. Łukasz Szeląg

MARTYNA SOBCZAK „MASSCITY”
Druga wyróżniona finalistka to absolwentka Krakowskiej Szkoły Artystycznego Projektowania Ubioru, oraz studiów w London College of Fashion na kierunku projektowania mody męskiej. Projektantka poszła za tropem wykształcenia kierunkowego i na wybiegu pokazała propozycje dla mężczyzn. Współcześnie zachowawcza moda męska potrzebuje zaskoczeń, inności, innowacyjności. To właśnie Sobczak chciała pokazać. Kolekcja, jak sama ją opisuje, „przedstawia wyimaginowany świat, w którym plemię Masajów adaptuje się do życia w nowoczesnym, futurystycznym świecie”, inspirowana była multikulturalizmem dużych miast takich jak Londyn czy Nowy Jork. Z jednej strony demonstracja pochodzenia, z drugiej współczesność, minimalizm, futuryzm. Połączenie tych światów projektantka widzi w przeskalowanych płaszczach, spodniach i bluzach, asymetrycznych rozwiązaniach i oszczędności kolorystycznej. Kolekcja „Masscity” pełna jest sztywnych materiałów, z którymi nie każdy młody-zdolny potrafi sobie poradzić. Sobczak się udało, technicznie i kolorystycznie.
fot. Łukasz Szeląg

PAULINA MATUSZELAŃSKA „THE SMILE OF FULFILLED PAINTERS”
Projektantka niedawno broniła dyplomu na Akademii Sztuk Pięknych na Wydziale Tkaniny i Ubioru w Łodzi. Broniła tak skutecznie, że obroniła z wyróżnieniem. Na Złotej Nitce pokazała kwintesencję tej kolekcji. Niestety jak po dyplomach łódzkiej ASP słyszałam same dobre słowa, tutaj coś poszlo nie tak. Coś, czyli pomieszanie z poplątaniem, brak spójności. Kolekcja podzielona na dwie części zaskoczyła przy pierwszej odsłonie. Pierwsza sylwetka była doskonałym otwarciem. Matuszelańska sama sobie wysoko postawiła poprzeczkę. Projektantka, która ma za sobą pięć kolekcji, udział w licznych konkursach i medialnym show Project Runway, tym razem postawiła na kolor. Bawiła się bielą, granatem ich współgraniem, nasyceniem. Niepotrzebnie jednak do konkursowej kolekcji włożyła na przykład sylwetkę z nową wersją garsonki, złożonej ze spodni i marynarki z nadrukiem ...ananasów. Projektantka musiała dokonać wyboru. Wybrała najlepsze sylwetki kolekcji dyplomowej. W prezentacji konkursowej czegoś brakowało. Czego? Pozostałych 6 sylwetek, które projektantka musiała wyeliminować, a które sprawiały, że całość była jedną historią ubraniem pisaną.
fot. Łukasz Szeląg

JOANNA ORGANIŚCIAK „IDENTITY”
Tamtaraaam. Fanfary. Laureatka tegorocznej Złotej Nitki, absolwentka Szkoły Artystycznego Projektowania Ubioru w Krakowie pokazała swoją kolekcję dyplomową, którą niedawno zaprezentowała na Cracow Fashion Awards. Na krakowskim wydarzeniu wyróżniona m.in. przez Radę Wysokich Krawców za kreatywność i wizjonerstwo, oraz Consay, Dziennik Polski i Magazyn Lounge. Zdjęcie edytorialu jej kolekcji doczekało się publikacji na włoskiej odsłonie portalu Vogue`a. Nic więc dziwnego, że na projektantkę patrzyłam z ogromną ciekawością. Pierwsze sylwetki wyglądały, jakby uszyte z krawieckiej surówki, z której wykonuje się prototypy ubrań. Dziewiczo białe, niekiedy prześwitujące, pokazywały każdy drobny szczegół, krawieckie rozwiązania. Projektantka reinterpretowała podstawowe formy ubioru, szczególnie koszulę. Hybrydy, ubrania, które łączyły przeszłość z przyszłością, dzięki gładkim materiałom, w podstawowych kolorach (biel, granat), przyciągały wzrok perfekcyjnym wykonaniem. W ubraniach projektantka zastosowała niewidoczne szwy i zapięcia. Jak się później dowiedziałam inspiracją do powstania kolekcji „Identity” był film Wima Wendersa „Notatki o miastach i strojach” („Notebook on cities and clothes”). Wpisałam już do listy „Do obejrzenia!”.
fot. Łukasz Szeląg

MAGDALENA ORZEŁ „SISTERHOOD/BRATERSTWO WILCZYC"
Absolwentka malarstwa na Akademii Sztuk Pięknych w Krakowie oraz Szkoły Artystycznego Projektowania Ubioru swoją kolekcję dedykowała tym, którzy „poszukują w sobie Dzikiej Kobiety, czerpiącej swoją siłę i przewodnictwo z własnej intuicji”. Szukałam ten dzikiej kobiety w projektach, ale trudno mi było ją znaleźć. Nadruki ze słojami drzew, łączeniami metali czy górskimi skałami wyglądały dość dziecinnie, ich połączenia nie zawsze wychodziły pomyślnie. W pamięć mocno zapadła mi nazwa kolekcji, ponieważ projektantka nałożyła ją na 2/6 sylwetek w kolekcji. Ciekawe były spodnie o długości 7/8, które w każdej sylwetce, w której zostały wykorzystane sprawdzały się idealnie.
  
fot. Łukasz Szeląg

KATARZYNA PAŁCIK „RE-CONSTRUCTION 2015”
Kolekcja konkursowa projektantki była kontynuacją projektu dyplomowego tworzonego pod marką RE-LESS. Głównym założeniem marki jest przetwarzanie starych ubrań w nowe, zachowując najwyższą staranność w wykonaniu oraz oryginalność. Założenie ambitne i godne uwagi. Co jednak wyszło z tego eksperymentu? Kolejne nowe możliwości wykorzystania np. białej koszuli, która spełniała zadanie spódnicy. Dla mnie 8 sylwetek to za mało, żeby zachłysnąć się wizją Pałcik, ale czekam z niecierpliwością na ciąg dalszy.
  
fot. Łukasz Szeląg 

MARTA GOS „ZAUM”
Absolwentka Międzynarodowej Szkoły Kostiumografii i Projektowania Ubioru w Warszawie oraz kierunku mody męskiej na London College of Fashion również zaprojektowała kolekcję w 100% męską. To kolejna projektantka, która tworzy modę etyczną i ekologiczną. Z perspektywy mocnej eksploatacji naszej planety, niezmiernie cieszy fakt, że takich projektantów wciąż przybywa. Gos eksperymentuje tworząc tkaniny własnoręcznie lub używając technologi (nie tyko nowych). Konkursowa kolekcja to wynik działań rekonstrukcyjnych i dekonstrukcyjnych, praca z materiałami uważanymi za odpady. Nadruki widoczne na sylwetkach zostały stworzone przy użyciu technik tj.: termotransfer, flokowanie, malowanie na tkaninie oraz foliowanie. Skupienie się projektantki na metodach pracy z materiałem przełożyło się na brak fantazji w formach ubrań, które są proste, pudełkowe.
fot. Łukasz Szeląg

MICHAŁ WÓJCIAK „HOBO”
Jeden z moich faworytów tegorocznej edycji konkursu. Absolwent Szkoły Artystycznego Projektowania Ubioru w Krakowie zafundował nam doskonałą miksturę barw, nadruków, ich połączeń, a także własnoręcznie wykonanych dodatków (kapeluszy, masek). W swojej pracy Wójciak chętnie wykorzystuje technikę patchworku oraz upcyclingu. Na wybiegu zobaczyliśmy nowe życie męskich krawatów, które zostały zamienione np. na wzorzystą spódnicę, czy męską kurtkę bomberkę. Na Michała wylałam już morze dobrych słów, ponieważ uważam, że wykonał kawał dobrej (krawieckiej i projektowej) roboty, ale mam nadzieje, że nie osiądzie na laurach i ruszy dalej! Mam go na oku.
  
fot. Łukasz Szeląg 

Złota Nitka to ponad 20 lat tradycji. Setki osób, które współpracowały i współpracują z konkursem. Stałym punktem programu pokazu finałowego jest przyznanie honorowej Złotej Nitki, którą w tym roku przyznawał Rafał Michalak (1/2 duetu MMC). W momencie, w którym zaczął mówić, jakie to dla niego ważne, i że osoba, której wręczy nagrodę jest jego przyjaciółką i osobą z którą współpracuje od lat, wszyscy już wiedzieli. Kasia Sokołowska ze wzruszeniem odbierała nagrodę, dziękowała wszystkim, z którymi miała okazję współpracować i wszystkim, którzy jej w tej pracy pomogli. Dla niej również Złota Nitka była trampoliną. Sokołowska jest teraz marką samą w sobie i gwarantem dobrej jakości.

XXII edycja konkursu za nami. Dziękuję organizatorom za kredyt zaufania i zaproszenie do zobaczenia wydarzenia na żywo. Dziękuję Monice Zieleniewskiej za pomoc, Łukaszowi Świstakowi za zaskoczenie i przemiłe towarzystwo, Violi Kowalskiej za organizację pozostałej części nocy. Złota Nitka to wielkie wydarzenie polskiej mody, które już na dobre zagości w moim kalendarzu.

Do zobaczenia za rok!

Źródło zdjęć: https://www.facebook.com/XXIIZLOTANITKA/posts/417166461821443

Ania Wawszkiewicz

Moda to coś więcej. Niż ciuchy, looki, wyprzedaże i ałtfity. Moda to przekazy, emocje, system korelacji, język. Słowami walczę o to by o tym pamiętać. Poza tym bywam tu i tam, czytam to i tamto, piszę tu i ówdzie.

Brak komentarzy :

Prześlij komentarz