1 listopada 2014

Wisienki na zepsutym (?) torcie. 11 FPFWP

11 edycja, ponad pięć lat doświadczenia w organizacji, dofinansowanie i współpraca z miejskimi/regionalnymi projektami, grono współpracowników i wolontariuszy. A jednak coś poszło nie tak. Kilka ciekawych kolekcji w morzu szarości, czerni i nicości. Kilka kroków na przód i setki mil w tył. Nowe nazwiska na liście „international media” i ogromne braki w liście redaktorów z kraju.


fot. Łukasz Szeląg

Tort, który jedliśmy na niedawno zakończonym Fashion Weeku składał się z samych niedociągnięć, potknięć organizacyjnych i niewytłumaczalnych nieporozumień, ale nie chcę rozmawiać o torcie. Może kiedy indziej. Chcę porozmawiać o wisienkach na nim, czyli projektantach. O tym czy zostali postawieni tylko dla ozdoby, jako dekoracja czy wręcz przeciwnie ich smak wpływa i zmienia smak całego tortu.

PIERWSZY KĘS: STUDIO

Strefa dla zawodników, którzy nie dotarli do mety jaką jest DEGIGNER AVENUE. Obiecujący projektanci, którzy lada moment znajdą się w harmonogramie głównej strefy. Osobowości, które mają coś do powiedzenia, a przede wszystkim do pokazania.Wisienki, które pretendują do miana tych znaczących, które zmieniają smak tortu.

Edyta Pietrzyk

Projektantka łączy dwie pokrewne dziedziny – modę i architekturę. Buduje ubrania łącząc poszczególne elementy: materiały, faktury, kolory, wypukłości, geometrię. W kolekcji, na łódzkim wybiegu pokazała połączenia prostych, geometrycznych form z miękkimi materiałami, ostrych wzorów z lekka kolorystyką. I choć ta ostatnia wydawać by się mogła zbyt cukierkowa i banalna, dzięki ciekawym zestawieniom, stanęła na wysokości zadania. Doskonałym dopełnieniem wybiegowych stylizacji była biżuteria marki ALE.
   
fot. Łukasz Szeląg

Iki

Projekty z łódzkiego podwórka, których inspiracją jest kulturowy tygiel, mieszanka wpływów kultury afrykańskiej, kształt japońskich kimon i nadruk hawajskich palm. Mieszanka wybuchowa, którą tworzą mocne kolory: złoty, zielony, niebieski, czarny, pomarańczowy i szalone nadruki, które przywołują na myśl egzotyczne podróże. Świetny zwiastun, czekam na film.
   
fot. Łukasz Szeląg

Vasilij Kovacev

Trochę zbyt banalna opowieść o drodze jaką pokonuje człowiek w poszukiwaniu miłości. Droga, która prowadzi przez drapowania inspirowane starożytną Grecją, ogromne połacie niewykończonego materiału i czerń. Droga, której jedynym kolorowym akcentem jest kwiat w uchu, który zamiast dopełniać strój, odcina się od niego i tworzy nową całość. Na domiar wszystkiego drogę tą pokonujemy boso. Sami musimy się zastanowić, czy chcemy nią podążać lub czy w ogóle chcemy w nią wyruszyć.
    
fot. Łukasz Szeląg

Julia Piotrowska

Kolejna lokalna patriotka. Studentka drugiego roku łódzkiej ASP. W jej kolekcji widać zabawę, widać sprawdzanie samej siebie, widać eksperyment. Kolekcja IN-BLUES to spacer z głową w chmurach. Wskazuje na to kolorystyka, marzycielski wzrok modelek, wskazują na to inspiracje, których pozyskiwanie musiało być najprzyjemniejszą rzeczą na świecie. Obserwacje te zawiodły projektantkę w świat minimalizmu i ażurów, pasków i czystych form. To jedna z tych kolekcji, po których chce się więcej.
   
fot. Łukasz Szeląg

DRUGI KĘS: OFF OUT OF SCHEDULE

"Tu wyznaczają się nowe trendy w projektowaniu" jak sam Organizator pisze w swoich materiałach prasowych. Stefa OFF jest jednym z najbardziej inspirujących miejsc całego łódzkiego tygodnia mody. Oprócz kolekcji należy wziąć również pod uwagę uczestników, klimat i atmosferę. Szkoda, że w tym sezonie OFFy zepchnięte zostały na margines. Z pozoru monstrualnie wyglądający budynek Monopolis (nowe miejsce pokazów w tej strefie) oferował maleńką przestrzeń, w której miejsce stojące było luksusem nie do opisania. Ale koniec narzekania (i rymowania) czas na bohaterów tej strefy.

Paulina Ptashnik

Kolejna konceptualna kolekcja Pauliny Ptashnik, która zostaje w pamięci na dłużej. MESSIS SS2015 nawiązuje do tradycji ludowej związanej z zakończeniem zbiorów. Nie tylko projekty, ale i cała oprawa czerpała garściami z inspiracji. Muzyka do pokazu tworzona była na żywo przez zespół „Pograjka Łódzka”. Projektantka wykorzystała kolorystykę końca lata i naturalne materiały (tj. len, bawełna). Projekty zaprezentowane w industrialnej przestrzeni Monopolis pokazały idealne zestawienie tradycji z nowoczesnością.
   
fot. Mike Pasarella                                                                                                                           fot. Łukasz Szeląg

Kas Kryst

To jedno z tych nazwisk, które, już długo przed oficjalnym ogłoszeniem harmonogramu, było dla mnie pewnikiem. Projektantka od trzech sezonów pokazuje w Łodzi to co potrafi najlepiej. Wierna swojej, stonowanej kolorystyce wciąż potrafi zaskakiwać. Lubi się z czernią, ale przy tym pokazuje, że i ona daje tysiące możliwości. Stawia na fakturę i formę, tym razem dodatkowo postawiła również na mocny detal – przeskalowane kołnierze. Dobre projekty obroniłyby się same, a jednak projektantka zadbała o odpowiednią oprawę pokazu. Pokaz stylizowany po mistrzowsku.
   

fot. Marek Makowski

Zostawcie miejsce na jeszcze jeden kęs.

Ciąg dalszy nastąpi.

Ania Wawszkiewicz

Moda to coś więcej. Niż ciuchy, looki, wyprzedaże i ałtfity. Moda to przekazy, emocje, system korelacji, język. Słowami walczę o to by o tym pamiętać. Poza tym bywam tu i tam, czytam to i tamto, piszę tu i ówdzie.

Brak komentarzy :

Prześlij komentarz