10 listopada 2013

Maciej Zień. Sacrum/Profanum. Sztuka/Przemysł.

Ogromne emocje wzbudził pokaz ostatniej kolekcji Macieja Zienia "Jestem", który odbył się kilka dni temu w kościele św. Augustyna w Warszawie. Emocje pozytywne, związane z pewnym przełomem (, a raczej przełomikiem) oraz negatywne, związane z rzekomym pogwałceniem strefy sacrum.

Kuria warszawska przeprasza, Maciej Zień usprawiedliwia spełnieniem marzeń i przewrotem, jaki właśnie ma miejsce w jego twórczości, naoczni świadkowie są pod wrażeniem, internauci oburzają się po prawdopodobnym przeczytaniu nagłówka. O tym jak kilkadziesiąt minut pokazu mody może wywołać szum i zamieszanie w wielu sferach życia społecznego.



Fot.: Facebook – fan page Maciej Zień/ M.Palicki – Zoom

Zień to jedno z kluczowych nazwisk kojarzonych z polską branżą mody. Wiedzą o nim Ci bardziej zainteresowani i Ci zainteresowani mniej. Od kilku lat tworzy produkty chętnie prezentowane na czerwonych dywanach. Stał się projektantem gwiazd, tworzył głównie na indywidualne zamówienia. Poprzednia kolekcja "Rentgen", na sezon jesień-zima 2013, była prześwietleniem jego dotychczasowych osiągnięć. Najbardziej udane konstrukcje zostały pokazane w nowych odsłonach. Pokaz kolekcji "Rentgen" był nazywany również pokazem "the best of Zień". Tymczasem ostatnia kolekcja "Jestem" na sezon wiosna-lato 2014, zwiastować ma przełom w twórczości projektanta. Ta kolekcja nie jest po prostu ładna, grzeczna, przystępna. Projektant postawił w niej na swobodę, artystyczne wyładowanie, eksperyment z materiałem, konstrukcją, kolorem. Kolekcja zwiastuje nowe, jest dobrym początkiem. Doniesienia jakoby "Zień się kończył" wystawiane są zbyt pochopnie.

Wracając jednak na zdań kilka do lokalizacji, sama sobie zadaję pytanie: po co? Milion myśli krąży mi po głowie i sprawia, że wywołane zamieszanie staje się jeszcze większe. Z jednej strony gratuluję i podziwiam. To ogromny przełom. To praktyka, która w naszym, katolickim kraju nie była łatwa do osiągnięcia. To próba postawienia znaku równości pomiędzy sacrum a modą, a tym samym przedstawienie mody jako sztuki, a nie tylko części przemysłu. Nierozłącznie wiąże się to z zakładaną rewolucją w działaniach projektanta. Z drugiej strony inspiracja strojami liturgicznymi i delikatne do nich odniesienia w kolekcji zupełnie nie "usprawiedliwiają" wybranego miejsca. Gdyby na przykład inspiracją dla któregokolwiek innego projektanta było niebo, czy musiałby on wynająć samolot, w którym modelki przechadzałby pomiędzy siedzeniami pasażerów, którzy raz po raz przenosiliby wzrok z modelki na niesamowity widok za oknem na trasie Warszawa - Paryż?

Próbując odciąć się od myśli i rozmyślań związanych z wyborem miejsca zobaczmy zdjęcia z pokazu. Skupiając wzrok konkretnie na strojach, nie na scenerii. Na zdjęciach widzimy spory przekrój materiałów (skóra, jedwab, organtyna, nylon), najróżniejsze ich połączenia, zabawę formą, konstrukcją i kolorem. 

     
        
Fot.: Facebook – fan page Maciej Zień/ M.Palicki – Zoom


Tekst znajdzie się również na portalu: QULTQULTURY.PL

Ania Wawszkiewicz

Moda to coś więcej. Niż ciuchy, looki, wyprzedaże i ałtfity. Moda to przekazy, emocje, system korelacji, język. Słowami walczę o to by o tym pamiętać. Poza tym bywam tu i tam, czytam to i tamto, piszę tu i ówdzie.

1 komentarz :