Maciej Zień. Sacrum/Profanum. Sztuka/Przemysł.
Ogromne emocje wzbudził pokaz
ostatniej kolekcji Macieja Zienia "Jestem", który odbył
się kilka dni temu w kościele św. Augustyna w Warszawie. Emocje
pozytywne, związane z pewnym przełomem (, a raczej przełomikiem)
oraz negatywne, związane z rzekomym pogwałceniem strefy sacrum.
Kuria warszawska przeprasza, Maciej
Zień usprawiedliwia spełnieniem marzeń i przewrotem, jaki właśnie
ma miejsce w jego twórczości, naoczni świadkowie są pod
wrażeniem, internauci oburzają się po prawdopodobnym przeczytaniu
nagłówka. O tym jak kilkadziesiąt minut pokazu mody może wywołać
szum i zamieszanie w wielu sferach życia społecznego.
Fot.: Facebook – fan page Maciej Zień/ M.Palicki – Zoom |
Zień to jedno z kluczowych nazwisk
kojarzonych z polską branżą mody. Wiedzą o nim Ci bardziej
zainteresowani i Ci zainteresowani mniej. Od kilku lat tworzy
produkty chętnie prezentowane na czerwonych dywanach. Stał się
projektantem gwiazd, tworzył głównie na indywidualne zamówienia.
Poprzednia kolekcja "Rentgen", na sezon jesień-zima 2013,
była prześwietleniem jego dotychczasowych osiągnięć. Najbardziej
udane konstrukcje zostały pokazane w nowych odsłonach. Pokaz
kolekcji "Rentgen" był nazywany również pokazem "the
best of Zień". Tymczasem ostatnia kolekcja "Jestem"
na sezon wiosna-lato 2014, zwiastować ma przełom w twórczości
projektanta. Ta kolekcja nie jest po prostu ładna, grzeczna,
przystępna. Projektant postawił w niej na swobodę, artystyczne
wyładowanie, eksperyment z materiałem, konstrukcją, kolorem.
Kolekcja zwiastuje nowe, jest dobrym początkiem. Doniesienia jakoby
"Zień się kończył" wystawiane są zbyt pochopnie.
Wracając jednak na zdań kilka do
lokalizacji, sama sobie zadaję pytanie: po co? Milion myśli krąży
mi po głowie i sprawia, że wywołane zamieszanie staje się jeszcze
większe. Z jednej strony gratuluję i podziwiam. To ogromny przełom.
To praktyka, która w naszym, katolickim kraju nie była łatwa do
osiągnięcia. To próba postawienia znaku równości pomiędzy
sacrum a modą, a tym samym przedstawienie mody jako sztuki, a nie
tylko części przemysłu. Nierozłącznie wiąże się to z
zakładaną rewolucją w działaniach projektanta. Z drugiej strony
inspiracja strojami liturgicznymi i delikatne do nich odniesienia w
kolekcji zupełnie nie "usprawiedliwiają" wybranego
miejsca. Gdyby na przykład inspiracją dla któregokolwiek innego
projektanta było niebo, czy musiałby on wynająć samolot, w którym
modelki przechadzałby pomiędzy siedzeniami pasażerów, którzy raz
po raz przenosiliby wzrok z modelki na niesamowity widok za oknem na
trasie Warszawa - Paryż?
Próbując odciąć się od myśli i
rozmyślań związanych z wyborem miejsca zobaczmy zdjęcia z pokazu.
Skupiając wzrok konkretnie na strojach, nie na scenerii. Na
zdjęciach widzimy spory przekrój materiałów (skóra, jedwab,
organtyna, nylon), najróżniejsze
ich połączenia, zabawę formą, konstrukcją i kolorem.
Fot.: Facebook – fan page Maciej Zień/ M.Palicki – Zoom |
Tekst znajdzie się również na portalu: QULTQULTURY.PL
Ania, jestem pod wrażeniem.
OdpowiedzUsuń