Album rodzinny #2
Teroski już się na taki
zolyty nie łazi. Tam łoto, co tego na zdjynciu nie widać był
stow. Godziek się nazywoł. Teroz tyż jest, ale nowocześnij
nazwany - Gwaruś. Kiejś się na Godziek jechało trocha dychnonć,
od roboty odpoczonć, teroski się jedzie na Gwaruś co by rzić
zamoczyć i grilla łodpolić.
Dobra rostomili, jo se
już dom na wszczimani. Sie ślonskom gwarom dobrze godo ale
pierońsko źle pisze.
Zdjęcie nietypowe jak na
czasy, w których powstało. Rok 1958 to jeszcze ten okres, w
którym fotografie były wykonywane okazjonalne, najczęściej w
czasie ślubów, chrztów itp. Tymczasem na zdjęciu widzimy dwójkę
ludzi spędzających czas wolny nad jeziorem. Wolny czas, o którym
mowa to zolyty/zaloty/randka. Dopiero za dwa lata ten uśmiechnięty, młody mężczyzna poślubi damę we wzorzystej
spódnicy, a za kolejnych pięćdziesiąt inna młoda dama będzie
podkradała podobne wzorzyste spódnice z szafy tej na zdjęciu.
Ze strojów, które mają
na sobie możemy wywnioskować, że dni są zdecydowanie krótsze a słońce nie
świeci już tak mocno. Załóżmy, że było to wczesnojesienne
popołudnie - długie rękawy wskazane. Młoda dama do rozkloszowanej,
wzorzystej spódnicy dobrała jasny sweter zaś zalotnik do weekendowych,
eleganckich spodni - jasną koszulę i krótki
kardigan. Trzydzieści lat później będzie nosił podobny zestaw w
niedzielne popołudnia. Mężczyźni nie podążali za trendami
kiedyś i nie często robią to teraz. Ubierają sprawdzone,
odpowiednio wyselekcjonowane stroje na poszczególne okazje.
Jednak to nie to, co mają na sobie bohaterzy fotografii zwróciło moją największą uwagę. To energia, która z niej bije, emocje, które pokazuje. Skłamałabym gdybym napisała, że nowe technologie rozluźniły nasze więzi społeczne. To niewłaściwe ich użytkowanie sprawia, że zdjęć takich jak to powyżej jest coraz mniej. Uśmiechnięte twarze, przyjaciele za obiektywem, zabawa na świetnym powietrzu to nie to samo co dziubek, selfie i fototapeta z panoramą Paryża w salonie.
Brak komentarzy :
Prześlij komentarz