Sto lat minimalizmu
Rewolucja
dzięki lalce
Druga połowa XIX wieku,
Chilleur-aux-Bois - mała miejscowość pod Paryżem. Madeleine
dorasta w biednej rodzinie. Zaczyna pracować młodo, już w wieku 11
lat praktykuje w pracowni krawieckiej. Młodo też wychodzi za mąż,
spodziewając się ucieczki do lepszego świata. Tymczasem jedyna
ucieczka jaka ją czeka to ta, na krótko po zawarciu małżeństwa.
Vionnet opuszcza Francję (i męża). Wyjeżdża do Londynu, gdzie
pracuje jako szwaczka w szpitalu. Ta historia nie zaczyna się
kolorowo. Nikt wtedy nie myślał o tym, że Madeleine Vionnet
nazywana będzie w przyszłości "architektem wśród krawców”,
nikt nie spodziewał się, że zrewolucjonizuje świat mody i
zapoczątkuje nurt, który przetrwa następne stulecia.
DIOR HOMME SS2011 / fot. http://bit.ly/XW1xuH
Po powrocie
do Paryża praktykuje w Callot Soeurs i jak sama wspomni po latach
dzięki Madame Gerber (jednej z trzech sióstr prowadzących znany
dom mody) nauczyła się tworzyć Rolls Royce, gdyby nie ona zapewne
zatrzymałaby się na Fordzie1.
W 1912 decyduje się na otwarcie własnego domu mody. W krótkim
okresie, jeszcze przed rozpoczęciem I wojny światowej Vionnet
zatrudnia 1100 szwaczek, a suknie haute couture swojego projektu
eksportuje m.in. do Stanów Zjednoczonych. Ta praktyka, choć
współcześnie jest czymś oczywistym, wtedy była innowacją,
nowością. Vionnet uwielbia eksperymentować i bawić się modą.
Swoje charakterystyczne skośne cięcie, które uważane jest za
początek minimalizmu w modzie, realizuje (jak większość swoich
projektów) na 80centymetrowej lalce. To na niej drapuje materiał,
osiąga zamierzony efekt, po czym krawcowe przenoszą go na manekiny
wielkości ludzkiego ciała. Krój ze skosu okazał się niesamowitym
„wynalazkiem”. Tkanina układa się idealnie na kobiecych
kształtach bez wspomagaczy takich jak gorsety, halki czy inne
usztywnienia.
W odcieniach szarości
Minimalistyczne formy
zazwyczaj występują w stonowanej kolorystyce. Króluje biel, czerń,
granat i szarości. Rzadko brązy czy czerwienie. Patrząc na
poszczególne projekty niejeden powie, że projektant jest
zachowawczy, że boi się koloru. Warto jednak zauważyć, że
bazując na tak okrojonej kolorystyce dokładnie widać każdy
szczegół, detal, każdy szew czy zip. Te szczegóły zdradzają
poziom umiejętności krawieckich i pomysłowość projektantów,
precyzję konstruktorów i dokładność krojczych. Minimalizm w
kolorze zastosował w swoich projektach francuski projektant Julien
David, który na podstawie doświadczeń i inspiracji przywiezionych
z Tokio (gdzie mieszkał 6 lat) stworzył kolekcję, która miała
zwracać szczególną uwagę na tkaninę. Wszystkie wykorzystane w
kolekcji materiały tkane były w Japonii i to stanowiło jej wartość
dodaną. W ramach paryskiego tygodnia mody David zaprezentował
większość sylwetek w czerni co sprawiło, że różnorodność
tkanin i faktur była mocno zauważalna. Widząc kolekcję w mono
kolorze zastanawiamy się również nad motywami tego zabiegu. Marka
CMMN SWDN na ostatnim tygodniu mody męskiej w Londynie pokazała
kolekcję, składającą się w większości z bieli. Biały to kolor
nowego początku, to puste płótno oczekujące na zapisanie.
Projektanci, Saif Bakir i Emma Hedlund, wykorzystali ten zabieg,
ponieważ zamknęli pewien etap w swojej działalności i chcieli
pokazać oficjalne otwarcie nowego. Oprócz zmiany nazwy marki,
miejsca zamieszkania i produkcji, zamanifestowali to również ...na
wybiegu. Jednak mono kolor to nie jedyny sposób na zabawę
minimalistyczną filozofią z początku XX wieku.



CMMN SWDN SS 2015 / fot. http://bit.ly/1oraEsn
W czystej formie
Kolejnym sposobem jest
zabawa formą. U Vionnet czysta forma wynikała z małej ilości
szwów, braku suwaków (które na początku XX wieku nie były
jeszcze w użyciu) czy haftek. Suknie zaprojektowane były tak, że
można je zapiąć na jedną agrafkę. Pięćdziesiąt lat później
Andrew Courreges wpada na zupełnie inny pomysł, inspiracji szukając
w przemyśle, sporcie i nowoczesnej architekturze. Projektant buduje
swój biznes realizując projekty z materiałów niekonwencjonalnych:
wełen dwustronnych, PCV, metalu, których kształt i formę tworzy
dzięki geometrii. Kolekcja „Space Age” z 1964 pokazała jego
wizjonerskie podejście do mody. Ulubieniec ówczesnej prasy zrobił
furorę swoimi projektami, w których wykorzystuje czyste linie i
odrzuca zbędne materiały, wykorzystuje minimalną ilość
dekoracyjnych ornamentów (a jeśli w ogóle mu się to zdarza to
najczęściej wybiera motyw stokrotki, jako symbol młodości).
Skonstruowane na bazie trapezów, kwadratów i trójkątów spódnice
przed kolano, dwurzędowe żakiety z kontrastowym kolorystycznie
wykończeniem, spodnie z lamówkami momentalnie stają się
innowacją, która szybko znajduje odbiorców, wielbicieli i
kontynuatorów. Za kolejne pięćdziesiąt lat, na kopenhaskich
wybiegach pokaże się Stine Ladefoged, który eksperymentuje z
konstrukcją i formą pozostając w stonowanej, klasycznej
kolorystyce czerni i bieli. Jego najnowsza kolekcja wykorzystuje
prześwitujące materiały i ażury, przez co sporo odkrywa,
natomiast ciekawymi cięciami i liniami projektant rysuje sylwetkę
idealną. Z formą eksperymentuje także wiedeński duet Femme
Maison. Projekty marki poprzez wykorzystanie miękkich tkanin,
mocnych kolorów i ułożenie ich w bogate drapowania ukazywać mają
relację między ciałem a przestrzenią. System ten opiera się na
rzeźbiarskich formach w naturze i sztuce, Femme Maison chętnie
przyznaje się do inspiracji pracami Louise Bourgeois. Formą bawi
się również włoski projektant - Alberto Zambelli, który w swojej
najnowszej kolekcji FW 2014/15 prezentuje wizualizację kobiecego
minimalizmu. W stonowanej palecie barw, wykorzystuje proste linie i
śmiałe kształty, które podkreśla kryształami Swarovskiego.
Projektant prezentuje mieszankę romantyzmu i mentalnych podróży do
przyszłości.



ALBERTO ZAMBELLI AW 2014-15 / fot. http://bit.ly/1lyAxvR
Mini detal - maxi
wrażenie
A kiedy już
skompletujemy swoją minimalistyczną szafę, przyjdzie czas na
dodatki. Nic tak nie ożywi stylizacji jak dobrze dobrana biżuteria.
Mamy w Polsce specjalistów w tej dziedzinie. Aleksandra Przybysz,
twórca i projektant marki ALE. proponuje kilkanaście kolekcji
biżuterii (jest w czym wybierać), które tworzy z myślą o osobach
szukających niestandardowych rozwiązań. Te (nie)zwykłe formy
powstają dzięki przekształcaniu papieru w trójwymiarowe
struktury, dopiero później następuje zamiana papieru w trwalszą
materię - metal. Jesienią zeszłego roku światło dzienne ujrzała
mini kolekcja Ani Kuczyńskiej dla YES. Wielkie wydarzenie dla
wielbicieli konceptualnej mody projektantki. Idea opierała się na
symbolach. Kwadrat, koło, trójkąt, serce, pentagram, krzyż. Każdy
z nich pełen jest ukrytych znaczeń, każdy z nich niesie ze sobą
jakieś przesłanie. Cztery żywioły, cztery strony świata, koło –
nieskończoność, wieczność i mocno związany z religią –
krzyż, to tylko niektóre przykłady. Oprócz wyboru odpowiadającego
nam symbolu, możemy wybrać wersję kolorystyczną, która pasuje do
naszej karnacji, naszego stroju lub po prostu która bardziej nam się
podoba, kolekcja została bowiem zrealizowana w wersji stalowej (z
czerwonymi symbolami) i pozłacanej (z symbolami granatowymi).



ALE. /fot. http://on.fb.me/1tHi4OH
Nieśmiertelny?
Przeżył dwie wojny
światowe, kryzysy ekonomiczne, zmienne nastroje społeczne i co
najmniej kilka pokoleń. Towarzyszył wybitnym projektantom, krawcom,
znanym markom i użytkownikom przez ostatnie 100 lat. Ewoluował i
rozwijał się, a raczej ewoluuje i rozwija się, bo trwa wciąż i
dobrze się miewa. Otwórzmy szampana i wypijmy ...ZA MINIMALIZM!
________________________________________________
Brak komentarzy :
Prześlij komentarz